Tajemnica macierzyństwa

Wanda Półtawska

Wanda Półtawska

Siedziałam w ogrodzie, pilnując mojego pięcioletniego wnuczka, który bawił się z kolegami równolatkami "transformerami". Są to obrzydliwe twory, które wyglądają jak rakiety międzyplanetarne, ale po przemieszczeniu elementów, z których się składają, stają się metalowymi, ciężkimi potworami. Patrzyłam uważnie na dzieci, bo właściwie bałam się, że te modne zabawki nie są zbyt bezpieczne. Wszyscy chłopcy, którzy podbiegli do mojej ławki, mieli takie same lub podobne, różnej wielkości, zmieniające się w maszyny - niektóre wielkie, inne precyzyjnie modelowane, małe, wyrafinowane, produkcji japońskiej i te wielkie z Tajlandii.

Gromada chłopaków urządziła bitwę, potwory walczyły ze sobą, zazębiając się pazurami albo atakując laserem - nowoczesna bitwa. Po chwili do jednego z chłopaków podbiegła siostrzyczka i wyciągnęła rączki, zawołała: "Daj mi, daj!". Gdy nie dostała zabawki, rozpłakała się, na co przybiegła matka, może opiekunka, nie byłam pewna, ale młoda kobieta zdecydowanie powiedziała do chłopaka: "Daj jej, masz przecież kilka!". Wobec tej zdecydowanej postawy, chłopak z ociąganiem rzucił potwora w stronę małej, na szczęście nie trafił, potwór upadł na ziemię. Nie potwór, to była taka jakby rakieta. Dziewczynka przekręciła jakieś tam potrzebne do tej manipulacji części i rakieta zmieniła się w straszydło z wielką paszczą, pazurami i ogonem.

Mała siadła koło mnie na ławce, wyciągnęła z kieszonki chusteczkę i starannie owinęła potwora, wzięła go na ręce jak każda matka bierze dziecko i zaczęła go huśtać, mrucząc jakąś melodię. Z trudem powstrzymałam śmiech i zapytałam małą, czy on śpi, a ona odpowiedziała żywo: "Nie chce zasnąć, muszę go ukołysać."(...)

Tajemnica macierzyństwa...

"Samo życie" Wanda Półtawska

"Samo życie" Wanda Półtawska

Czytelnia
Tekst
Wanda Półtawska
Źródło
"Samo życie" Wanda Półtawska, Edycja Świętego Pawła, 1995, s. 21 - 22